Zupa z bulw słonecznika bulwiastego

Wczoraj po raz pierwszy ugotowałam zupę z bulw słonecznika bulwiastego. W ogóle jadłam je po raz drugi. Farm Shop, w którym zamawiam warzywa online (i nie tylko) miał tez jerusalem artischoke - tak anglicy nazywają tę  roślinę, wiec je zamówiłam. Wszystkie warzywa  bio. W sumie nie wiem, czy tak naprawdę różnią się  smakowo. Niektóre tak, niektóre nie. Na przykład pomidory niczym się nie różnią po prostu beznadziejnie bezsmakowe. Bezpłciowe, nijakie. 


Pierwsze danie, które zrobiłam z bulw ( inna nazwa tej rośliny, to topinambur) to było pure. 10 minut gotowałam bulwy, na parze. Następnie wrzuciłam do miksera, dodałam masłokwaśną śmietanę, pieprz, sol (jedno i drugie świeżo zmielone) i liście tymianku. Smak bardzo ciekawy, trochę może za słodki. Ale taki jest smak topinambura - słodki. Holendrzy nazywają tę  roślinę również gruszka ziemniaczana (aardpeer) - całkiem trafna nazwa. A wczoraj zrobiłam zupęDzień wcześniej ugotowałam wywar z kurczaka i jarzyn (był wyśmienity). Następnego dnia do wywaru dodałam bulwy, gotowałam je około 10 minut. Wyjęłam je z wywaru, trochę przestudziłam i zmiksowałam razem z pietruszką , maślanką, sosem sojowym i sokiem z jednej cytryny. Świeży zmielony pieprz i voila  soupe servie à la table . Bardzo oryginalna i smaczna. Również bardzo eksplozyjna :-))

Komentarze

Popularne posty