Milosc, Moet, reVolition i niewolnictwo
Obiecuje sobie codziennie, ze bede pisac codziennie, ale jakos nie dotrzymuje slowa.
Albo siedze w Kolonii, albo jestem zajeta pisaniem ebooka, newsletterow, sprzataniem, czytaniem, wedrowaniem.
Znowu jestem w Anglii u Jima. I jak zawsze jestem bardzo szczesliwa. Bylismy dzisiaj na krotkim spacerze, na okolo Stapel hill. W drodze spotkalismy trzy konie i mase owiec. Wsrod nich kilka malutkich, nowo narodzonych owieczek, nazwalam je 'black face'. Byly biale, na nogach mialy smieszne czarne kropki, i ich twarze byly czarne. Ani slodkie ani smieszne, takie pomiedzy tym. Patrzyly sie na nas caly czas i obserwowaly nasze ruchy. Normalne owce sie boja i uciekaja. Widocznie takie male sa jak male dzieci, dzieci, ktore sa wychowane w normalnym srodowisku, sa ufne i ciekawe swiata. Stare owce uciekaja, co jest normale, wiedza juz, ze albo stana sie pieczenia albo w pozytywnym przypadku welna. Takie dopiero co narodzone sa pelne wiary i ufnosci, brak doswiadczenie czesto ma swoje dobre strony..Ach to zycie.
Odkrylam, ze cierpie na dyslekcje od urodzenia, chyba teraz musze sie juz z tym pogodzic. Poza tym poslugiwanie sie codzienne kilkoma jezykami nie wplywa pozytywnie na jakos mojej produkcji. Coraz czesciej odkrywam mieszanie calkowite swojej wiedzy jezykowej, i coraz bardziej mnie to wkurza, ze poprostu nie moge mieszac tych jezykow ze soba. Czasami cos po angielsku brzmi lepiej niz po polsku, a w nastepnym zwrocie polski jest bardziej przydatny, a w jeszcze nastepnym holenderski okazuje sie bardziej pragmatyczny itd, itd. Rozpoczne bunt przeciwko idiotyzmowi granic jezyka......
ReVolition uplasowalo sie na bardzo pozytywnym miejscu wsrod miliarda innych stron internetowych i to w bardzo szybkim czasie. Uczcilismy to dobrym szampanem,Moet Brut, bardzo go lubie. Pisze ksiazke oparta na wlasnych doswiadczeniach, na temat sukcesu, milosci, szczesia, Prawa Milosci, Przyciagania, Wiary, Seksu.....itd. itd.
Pisze ebook na temat ebookow. Kocham swiat i nature. Kocham swoje dzieci i Jima.
I mam wreszcie pomysl jak zdobyc pieniadze na projekt, ktory przygotowuje "ekspozycja muzelna/w sumie nie jest to istotne, gdzie/ na temat niewolnictwa. Idea i wykonanie Rita Maasdammmer. Fantastyczna kobieta o nieprzecietnej ambicji i wizji. Musze jej pomoc. Jedna za druga fundacja w Holandii odrzuca jej projekt, muzea chca wystawiac ale brak pieniedzy na wykonanie. Dlaczego brak? Bo niewolnictwo jest ciagle tematem tabu w Holandii. Lepiej do tego nie wracac. Holendrzy sa strasznie bojazliwi, tchorzliwi i hipokrytyczni. Nigdy nie przyznaki sie otwarcie do faktu, ze nikt nie byl tak okrutni jak oni w przemysle handlu niewolnikami. Holendrzy byli wyrafinowani i bardzo efektywni. I oczywiscie robili to wszedzie tylko nie w swoim wlasnym kraju. Hipokryzja wyrafinowana.
Kazda wystawa na ten temat jest bolesna konfrontacja z ich wlasna przeszloscia, z ich wlasna historia, i tego sobie nie zycza. Ale i tak nam sie uda, to zrealizowac, pierwsza wystawa juz w tym roku. Dokladnie podam kiedy i gdzie...wkrotce.
Albo siedze w Kolonii, albo jestem zajeta pisaniem ebooka, newsletterow, sprzataniem, czytaniem, wedrowaniem.
Znowu jestem w Anglii u Jima. I jak zawsze jestem bardzo szczesliwa. Bylismy dzisiaj na krotkim spacerze, na okolo Stapel hill. W drodze spotkalismy trzy konie i mase owiec. Wsrod nich kilka malutkich, nowo narodzonych owieczek, nazwalam je 'black face'. Byly biale, na nogach mialy smieszne czarne kropki, i ich twarze byly czarne. Ani slodkie ani smieszne, takie pomiedzy tym. Patrzyly sie na nas caly czas i obserwowaly nasze ruchy. Normalne owce sie boja i uciekaja. Widocznie takie male sa jak male dzieci, dzieci, ktore sa wychowane w normalnym srodowisku, sa ufne i ciekawe swiata. Stare owce uciekaja, co jest normale, wiedza juz, ze albo stana sie pieczenia albo w pozytywnym przypadku welna. Takie dopiero co narodzone sa pelne wiary i ufnosci, brak doswiadczenie czesto ma swoje dobre strony..Ach to zycie.
Odkrylam, ze cierpie na dyslekcje od urodzenia, chyba teraz musze sie juz z tym pogodzic. Poza tym poslugiwanie sie codzienne kilkoma jezykami nie wplywa pozytywnie na jakos mojej produkcji. Coraz czesciej odkrywam mieszanie calkowite swojej wiedzy jezykowej, i coraz bardziej mnie to wkurza, ze poprostu nie moge mieszac tych jezykow ze soba. Czasami cos po angielsku brzmi lepiej niz po polsku, a w nastepnym zwrocie polski jest bardziej przydatny, a w jeszcze nastepnym holenderski okazuje sie bardziej pragmatyczny itd, itd. Rozpoczne bunt przeciwko idiotyzmowi granic jezyka......
ReVolition uplasowalo sie na bardzo pozytywnym miejscu wsrod miliarda innych stron internetowych i to w bardzo szybkim czasie. Uczcilismy to dobrym szampanem,Moet Brut, bardzo go lubie. Pisze ksiazke oparta na wlasnych doswiadczeniach, na temat sukcesu, milosci, szczesia, Prawa Milosci, Przyciagania, Wiary, Seksu.....itd. itd.
Pisze ebook na temat ebookow. Kocham swiat i nature. Kocham swoje dzieci i Jima.
I mam wreszcie pomysl jak zdobyc pieniadze na projekt, ktory przygotowuje "ekspozycja muzelna/w sumie nie jest to istotne, gdzie/ na temat niewolnictwa. Idea i wykonanie Rita Maasdammmer. Fantastyczna kobieta o nieprzecietnej ambicji i wizji. Musze jej pomoc. Jedna za druga fundacja w Holandii odrzuca jej projekt, muzea chca wystawiac ale brak pieniedzy na wykonanie. Dlaczego brak? Bo niewolnictwo jest ciagle tematem tabu w Holandii. Lepiej do tego nie wracac. Holendrzy sa strasznie bojazliwi, tchorzliwi i hipokrytyczni. Nigdy nie przyznaki sie otwarcie do faktu, ze nikt nie byl tak okrutni jak oni w przemysle handlu niewolnikami. Holendrzy byli wyrafinowani i bardzo efektywni. I oczywiscie robili to wszedzie tylko nie w swoim wlasnym kraju. Hipokryzja wyrafinowana.
Kazda wystawa na ten temat jest bolesna konfrontacja z ich wlasna przeszloscia, z ich wlasna historia, i tego sobie nie zycza. Ale i tak nam sie uda, to zrealizowac, pierwsza wystawa juz w tym roku. Dokladnie podam kiedy i gdzie...wkrotce.
Komentarze
Prześlij komentarz