Starość - okrucieństwo natury.
Większość czasu byłam z
moimi rodzicami, gotując dla nich, robiąc zakupy
i sprzątając.
Wróciła biała, ostra
i sypiąca śniegiem zima i moi staruszkowie
bali się wychodzić z domu na śnieg i lód.
Trudno
jest chodzić po zlodowaciałych chodnikach i ścieżkach,
gdy się jest wiekową osoba w złej kondycji fizycznej. Odwiedzali
nas najbliżsi moich rodziców; ciotki, wujowie, dalsza rodzina i przyjaciele. Większość w tym samym
przedziale wiekowym co moi
rodzice, chociaż trafiali się młodsi i starsi też. Przedział
wiekowy tak pomiędzy 60-tym i 90-tym rokiem życia.
Większość strasznie narzekała na starość
i była w groźnej depresji. Zniedołężnienie, choroby, niemożność robienia
tego
co kiedyś się robiło; pamięć która staje się złośliwa lub milcząca;
brak perspektyw na poprawę;
niespełnienie się w życiu, złe decyzje, podjęte kiedyś bardzo dawno temu, czekanie na śmierć. Wszystko to
mi się strasznie zakodowało w
mózgu i w sercu.
Od paru dni jestem w Anglii, ale ciągle jeszcze nie mogę wyrwać się z tego okrutnego dramatu i wizji jaką jest starość i perspektywa tego co mnie może czekać.
Komentarze
Prześlij komentarz