drugi dzien bloggera na kacu whiskowym

Blogger to ja, juz na drugi zapomnialam swojego password....
Ale jak mozna je wszystkie zapamietac, chyba mam ich juz z 30, staram sie wszedzie uzywac tych samych, ale czasami juz sa zajete i wtedy zaczyna sie problem...to troche jest paranoiczne, ilosc wszystkich kodow na swiecie musi byc chyba nieskonczona n^KOSMOSU.
spedzilam wczoraj wieczor w angielskim prowincjonalnym pubie.....; zajal trzecie miejsce w konkursie na najlepszy pub w Summerset. Byl jazz, dwoch naprawde dobrych muzykow, klarinecista&saksofonista i gitarzysta. Byla degustacja whisky, roznych starych i oryginalnych rocznikow i tez degustacja piw regionalnych; jest ich niezliczona ilosc i maja bardzo oryginalne imiona; tylko w smaku niektore sa calkowicie niebywale niedobre. To tylko kwestia gustu, oczywiscie.
Dzisiaj meczy mnie stan zachwianej grawitacji, oglupialego mozgu i bardzo zdenerwowanego i rozwichrzonego zoladka.
Chyba jednak to ordynarny kac.
Anglicy sie strasznie ubieraja, a moze nie maja gustu, albo nie maja poczucia estetyki i piekna, moze piekno okolic, wzgorz, lasow, kolorow i swiatla im wystarcza.
Moze nie przywiazuja uwagi do czegos tak trywialnego jak ubior?
Czy ja po 1,5 pobyciu tutaj tez bede biegac w boots pamietajacych bloto z pol z zeszlego lata, w podkuszulkach starych i wyplowialych i oczywiscie nie uprasowanych, w spodniach, ktore tylko tak sie nazywaja gdyz maja dwie nogawki i nie sa spodnica?
Perspektywa jest dosc przerazajaca a moze zycie okaze sie latwiejsze; nie bede musiala szalec i sie meczyc w kupowaniu czegos innego i nadzwyczajnego, raz na pare lat, kupie boots, kalosze, pare spodni sportowych i jakies swetry, w kolorze nieokreslonym i c'est la vie"!!!!!

Komentarze

Popularne posty