Gdybanka z przeszłością
W Williton jesienią tego roku, tak sobie rozmyślam,
Chodząc po okolicznych wzgórzach Quantock,
Pochłaniając w sobie swoiskość okolic,
I trzymając cię za rękę,
Że mając lat dwadzieścia i coś
I żadnej przeszłości za sobą
Z eksami małżonkami, eksami kochankami
Eksami semi, quasi i prawie, że eksami – zaistniałymi,
Jak łatwo jest
Żadnych latorośli tak komplikujących i tak nie łatwą kompleksowośźć rozstań
Tak łatwo jest obiecywać, wierzyć i zaufać
Nie wiedzieć i nie myslec o przyszłości i historii, Annie Kareninie, Madame Bovary, panie Kowalskiej i cioci Halince.
Mając lat dwadzieścia i coś.
W Williton jesienią tego roku, tak sobie rozmyślam,
Chodząc po Parku Narodowym Exmoor, w Samerset County,
I trzymając cię za rękę.
Że mając lat czterdzieści i więcej
przeszłość nie daje ci zapomnieć o sobie
Exowie małżonkowie, exowie kochankowie jak duchy ze snów pojawiają się nagle w twojej pamięci nie pytani, w okolicznościach najmniej szczęśliwych
Patrząc na kolory tej jesieni, myślę tak sobie jak trudne staje się
uwierzenie sobie samemu,
zaufanie uczuciom swoim i innych
zawierzenie szczęściu i marzeniom
Przeszłość jak powtarzające się cykle czterech pór roku, na tej wyspie,
Ciągle od nowa spotyka cię na swojej drodze
I ciągle od nowa stara ci się udawadniać, że zaufanie jest głupotą,
Że sobie samemu nie można zaufać, a cóż dopiero innym.
W Williton jesienią tego roku, tak sobie rozmyślam,
Obserwując rozgadaną i bardzo zajętą sobą grupę trzech bażantów
Na pokrytym pierwszym śniegiem tego roku wzgórzu Colly
Patrząc na twoją ciepłą, otwartą twarz,
Że nie możliwe jest nie kochać cię
Ale jak cię kochać i nie ufać
Jak nie ufać i cię kochać
Że może poprostu cię kochać bez żadnych oczekiwań i bezwarunkowo
I tylko dlatego, że jesteś jak te wzgórza i lasy Exmoor, które pokochałam dlatego tylko, że są.
©kbt
Williton, listopad 2005
W Williton jesienią tego roku, tak sobie rozmyślam,
Chodząc po okolicznych wzgórzach Quantock,
Pochłaniając w sobie swoiskość okolic,
I trzymając cię za rękę,
Że mając lat dwadzieścia i coś
I żadnej przeszłości za sobą
Z eksami małżonkami, eksami kochankami
Eksami semi, quasi i prawie, że eksami – zaistniałymi,
Jak łatwo jest
Żadnych latorośli tak komplikujących i tak nie łatwą kompleksowośźć rozstań
Tak łatwo jest obiecywać, wierzyć i zaufać
Nie wiedzieć i nie myslec o przyszłości i historii, Annie Kareninie, Madame Bovary, panie Kowalskiej i cioci Halince.
Mając lat dwadzieścia i coś.
W Williton jesienią tego roku, tak sobie rozmyślam,
Chodząc po Parku Narodowym Exmoor, w Samerset County,
I trzymając cię za rękę.
Że mając lat czterdzieści i więcej
przeszłość nie daje ci zapomnieć o sobie
Exowie małżonkowie, exowie kochankowie jak duchy ze snów pojawiają się nagle w twojej pamięci nie pytani, w okolicznościach najmniej szczęśliwych
Patrząc na kolory tej jesieni, myślę tak sobie jak trudne staje się
uwierzenie sobie samemu,
zaufanie uczuciom swoim i innych
zawierzenie szczęściu i marzeniom
Przeszłość jak powtarzające się cykle czterech pór roku, na tej wyspie,
Ciągle od nowa spotyka cię na swojej drodze
I ciągle od nowa stara ci się udawadniać, że zaufanie jest głupotą,
Że sobie samemu nie można zaufać, a cóż dopiero innym.
W Williton jesienią tego roku, tak sobie rozmyślam,
Obserwując rozgadaną i bardzo zajętą sobą grupę trzech bażantów
Na pokrytym pierwszym śniegiem tego roku wzgórzu Colly
Patrząc na twoją ciepłą, otwartą twarz,
Że nie możliwe jest nie kochać cię
Ale jak cię kochać i nie ufać
Jak nie ufać i cię kochać
Że może poprostu cię kochać bez żadnych oczekiwań i bezwarunkowo
I tylko dlatego, że jesteś jak te wzgórza i lasy Exmoor, które pokochałam dlatego tylko, że są.
©kbt
Williton, listopad 2005
Komentarze
Prześlij komentarz