Moj przyjaciel, moj ukochany mieszka w poludniowo-zachodniej Anglii w Hrabstwie Somerset. Widujemy sie dosc czesto, ale nie tak czesto jakbysmy sobie tego zyczyli.
W niedziele przyjechal do mnie, po trzy tygodniowym rozstaniu. Tak sie bardzo cieszylam, ze bedzie ze mna. Ale czy jest ze mna? jest juz 21.42 a on dalej pracuje, za swoim laptopem. A teraz od 1,5 godziny jest zajety conference call z USA. Takze faktycznie jestesmy razem ale nie jestesmy, bo on jest zajety, a ja jestem tez zajeta faktem, ze on jest zajety i przez to nie ma czasu na zajmowanie sie mna. Nie spie i mysle, zasypiam kiedys tam bardzo juz spozniona pora, takze jak sie budze to on juz siedzi za kompem. Mamy nowy rytual bycia ze soba, ale bez siebie. Wczoraj spedzilismy wieczor razem, w ACN na treningu. Czy to jest to czego chce? Nie.
Czy ja jestem racjonalna i logiczna? Chyba nie. Jak moge miec do kogos pretensje, ze pracuje, w dodatku pracuje nad strona internetowa, nasza wspolna, do naszego wspolnego businessu.
Czy jest mi przykro, chyba tak. Czy powinnam o tym mowic, czy powinnam mu to powiedziec, chyba nie. Bo to raczej glupie. To chyba ta kobieca logika.
To wszystko potwierdza jeszcze bardziej moja teorie na temat niezaleznosci. Nie powinno sie tez miec zadnych oczekiwan. A kochac trzeba tak poprostu i bez zadnych warunkow.
Kocham cie Jim, ale czy musisz tak duzo pracowac? Pytanie retoryczne.
Najwazniejsze, zeby byc szczerym w stosunku do siebie, to jest ta sztuka tego smiesznego bycia na tej planecie w tym naszym wymiarze.

Ps. Pluton zostal zrzucony z piedestalu i nie ma juz statusu planety, stalo sie to w Pradze, bardzo niedawno. Naukowcy podzielili sie teraz na dwa obozy, ten za Plutonem jako planeta i ten przeciwko, (jakby to bylo istotne........)

Komentarze

Popularne posty