Lotniska, spoznienia i czekanie

Co robic na lotnisku, miedzy 21.00 a 23.00?
Wczoraj lecialam ze Schiphol do Bristol, do Jima. Samolt mial spoznienie dwu godzinne.
Najpierw udalam sie jak zwykle do sklepu z perfumami i alkoholem, kupilam perfumy i butelke drogiego szampana, Brut oczywiscie. Nastepnie zaczelam lazic po wszystkich mozliwych sklepach. W ksiegarni zaczelam czytac ksiazki, w sklepie z idiotyzmami do ubran, przymierzac wszystkie mozliwe okrycia glowy. I nawet jedna czapke kupilam. Pozniej udalam sie do czekolad i zakupilam Valhrona, gorzka z pomarancza i migdaly w gorzkiej czekoladzie. Jedno i drugie rewelacyjne. Jakby nie bylo najlepsza czekolada na swiecie. Poszlam znowu do ksiegarni az mnie wyrzucili bo przyszedl czas na zamkniecie. Kiedy sobie przypomnialam, ze przciez moglam oszczedzic sobie wydawania pieniedzy, ktorych nie mam (kredyt) i spedzic ten czas w launge, bylo juz za pozno. Nie wiadomo po co mam Priority Card. Wszystko bylo zamkniete. Na dole byl jeszcze otwarty bar z duzymi zapasami wina, bialego, czerwonego i rose. Kupilam rose, usiadlam na przeciwko okna, obserwowalam Schiphol noca, pilam zupelnie dobrze zimne rose, sluchalam Sarahy, pisalam cos na skrawku papieru i zastanawialam sie, czy poprostu nie najlepiej by bylo zakupic jeszcze jedna butelke (male) i sie lekko wstawic. I gdy tak sie zastanawialam zobaczylam, ze nagle siedzenia oproznily sie i zostalam prawie sama. Spokojnie udalam sie do gate H. I tak w rozpedzie zabralam sie na samolot.

Komentarze

Popularne posty