Aleksander Isajewicz Sołżenicyn
Sołżenicyn zmarl i Rosja pozbyla sie niewygodnego syna. Tak mi sie wydaje. Historia nacjonalistyczna, patriotyczna i narodowa chyba za bardzo nie lubi swoich krytykow. Dopiero czas ich akceptuje i nastepne pokolenia. Kto dzisiaj w Polsce pamieta o Skardze, Brzozowskim czy Lemie?
Aleksander Sołżenicyna przeczytalam Szcz-854 (Jeden dzień jednego więźnia)i Archipelag Gułag. Nikty nie bylam zdania, ze powinien byc uznawany jako genialny pisarz. Uwazam, ze jego styl jest fatalny. Powiem wiecej twierdze, ze byl fatalnie zlym pisarzem. W eufemistycznym miedzynarodowym jezyku krytykow literackich opisuje sie jego ksiazki jako "genialne ale nieczytelne" (calkowity idiotyzm i zaklamanie, ironiczne dosc, gdy sie pomysli, ze Solzenicyn nie bal sie mowic swojej prawdy i brzydzil sie klamstwa.
Ale to co pisal bylo prawda i to sie u niego liczylo. Najbardziej podobal mi sie w nim calkowity brak strachu. Niebal sie nikogo i niczego.
I chociaz jestem w jakims stopniu ciagle lewicowym-anarchista-buddysta, to uwazam, ze mial racje kiedy twierdzil, ze Rosja potrzebuje oswiecona-nowoczesna-dyktature.
Popieral on Putina i jego tandem Medwedew-Putin. Byl niesamowity jak sie czyta jego perypetie z przyznaniem Nobla,to az smiac sie chce, jak tchorzliwi i zaklamani sa politycy, dyplomaci i cala machina oficjalnych instytucji. Kiedy go wyrzucili z Rosji to zaczal krytykowac Zachod bedac w USA. Ha, ha.....swietny gosc. Mial swoje zdanie i swoje poglady i sie nie bal ich wyglaszac, nawet jesli byly niewygodne, grozily mu smiercia, zeslaniem, Gulagiem, wydaleniem z kraju, szykanami.....mozna by wymieniac i wymieniac w nieskonczonosc. Ale on sie nie bal, calkowicie sie nie bal. Nie bal sie osmieszac siebie siebie samego, nie bal sie wyglaszac bardzo niepopularnych pogladow , ktore mogly zaszkodzic jego karierze i jego wizerunkowi, kiedy stal sie juz bardzo slawny i caly swiat o nim mowil. Panslawizm, dyktatura, twierdzenie, ze Zydzi sie przyczynili do rozprzestrzenienie Bolszewizmu w Rosji, komunizmu na swiecie itd.
Jak patrze na jego zdjecia to widze Tolstoja, Dostojewskiego, madrosc i szalenstwo.....Ciekawe czy mam racje.
Aleksander Sołżenicyna przeczytalam Szcz-854 (Jeden dzień jednego więźnia)i Archipelag Gułag. Nikty nie bylam zdania, ze powinien byc uznawany jako genialny pisarz. Uwazam, ze jego styl jest fatalny. Powiem wiecej twierdze, ze byl fatalnie zlym pisarzem. W eufemistycznym miedzynarodowym jezyku krytykow literackich opisuje sie jego ksiazki jako "genialne ale nieczytelne" (calkowity idiotyzm i zaklamanie, ironiczne dosc, gdy sie pomysli, ze Solzenicyn nie bal sie mowic swojej prawdy i brzydzil sie klamstwa.
Ale to co pisal bylo prawda i to sie u niego liczylo. Najbardziej podobal mi sie w nim calkowity brak strachu. Niebal sie nikogo i niczego.
I chociaz jestem w jakims stopniu ciagle lewicowym-anarchista-buddysta, to uwazam, ze mial racje kiedy twierdzil, ze Rosja potrzebuje oswiecona-nowoczesna-dyktature.
Popieral on Putina i jego tandem Medwedew-Putin. Byl niesamowity jak sie czyta jego perypetie z przyznaniem Nobla,to az smiac sie chce, jak tchorzliwi i zaklamani sa politycy, dyplomaci i cala machina oficjalnych instytucji. Kiedy go wyrzucili z Rosji to zaczal krytykowac Zachod bedac w USA. Ha, ha.....swietny gosc. Mial swoje zdanie i swoje poglady i sie nie bal ich wyglaszac, nawet jesli byly niewygodne, grozily mu smiercia, zeslaniem, Gulagiem, wydaleniem z kraju, szykanami.....mozna by wymieniac i wymieniac w nieskonczonosc. Ale on sie nie bal, calkowicie sie nie bal. Nie bal sie osmieszac siebie siebie samego, nie bal sie wyglaszac bardzo niepopularnych pogladow , ktore mogly zaszkodzic jego karierze i jego wizerunkowi, kiedy stal sie juz bardzo slawny i caly swiat o nim mowil. Panslawizm, dyktatura, twierdzenie, ze Zydzi sie przyczynili do rozprzestrzenienie Bolszewizmu w Rosji, komunizmu na swiecie itd.
Jak patrze na jego zdjecia to widze Tolstoja, Dostojewskiego, madrosc i szalenstwo.....Ciekawe czy mam racje.
Komentarze
Prześlij komentarz