Mikolaj i chili


Pojechalam do Londynu, specjalnie zeby zobaczyc sie z moim dzieckiem. Spotkalismy sie tylko na pare godzin, gdyz oczywiscie Mikus musial pracowac a nastepnego dnia wieczorem lecial do Warszawy. Zawsze jako rodzic mysli sie w kategoriach dziecka, nawet jesli jest to juz dorosly mlody czlowiek.....( dorosly nie wiem, mlody tak!). Zawsze bedzie sie tesknic, myslec i kochac.
Poszlismy do Tajwanskiej restauracji. Wzielismy z Mikolajem to samo danie, krolewskie krewetki, podane bylo, ze jest w miare ostre. Jedno chilii....... Danie bylo zaje........ostre. Chyba nawet 10 chiliis by bylo niewystarczajaco. Palilo mnie caly wieczor. Danie bylo bardzo dobre. Krewetki z jarzynami (wiekszosci chilii na pierzynce z chilii). Jako dowod dolaczam zdjecie, ktore zrobilam po zjedzeniu krewet, kiedy i tak mi juz bylo wszystko jedno. Mielismy tybetanski ryz, ktory rowniez byl ostry, ale tego juz nie czulam.....
danie bylo bardzo piekne w kolorach

Komentarze

Popularne posty