Charles Strickland i Paul Gauguin

Czytam (prawie już skończyłam, ale może nie dokończę czytać) powieść W. Somerset Maugham 'The Moon and Sixpence'. Stylistyka książki jest tak okropna, ze mnie aż złości kiedy ja czytam. Wszechobecny, wszechwiedzący i przemądrzały-ponad-przemądrzałość narrator doprowadza mnie do wściekłości.

Od prawie dwóch tygodni walczę z grypa i przeziębieniem i mam czas na czytanie. Moon and Sixpence pożyczył mi nasz ogrodnik. Mark ma na imię. Wyjątkowo inteligentny i oczytany człowiek.

Historia malarza Charles'a Stirckland jest oparta na biografii Paula Gauguin. Charles Strickland, mąż, ojciec,  pracujący jako makler/pośrednik pewnego dnia opuszcza Londyn, żonę i dzieci, przenosi się do Paryża i postanawia zostać malarzem. Nie jest to jakieś jego widzi mi się.  Jest to powołanie  które nagle w nim się objawiło. Nigdy nie malował i nigdy nie okazywał żadnego talentu w tym kierunku. Az nagle odkrył w sobie natarczywe, nie do opanowania powołanie  On musi malować  chce czy nie chce, jest to silniejsze od niego. Po kilku latach spędzonych w Paryżu  wyjeżdża na Tahiti, poznaje miejscową kobietę i rozpoczyna  z nią wspólne życie. Ma z nią dwójkę dzieci i tworzy, cały czas maluje.

Nie wszystko jest zgodne z prawdziwym życiem Gauguin. Raczej dużo nie jest, ale to nie jest najbardziej istotne. Książka chyba nie była przetłumaczona na język polski. Zresztą z żadną szkoda dla polskich czytelników. Jest naprawdę denerwująca i nie jest to wielka literatura. Trochę szkoda mojego czasu, ale z drugiej strony jest inteligentnie napisana - podciągam swój angielski.

Czytam również eseje Hawking'a - symultanicznie oryginalne wydanie i w polskim tłumaczeniu  Znacznie ciekawsze. Musze przyznać, ze tłumaczenie polskie jest dobre. Interesująca i nie za ciężka lektura na grypową porę.

A na zakończenie parę moich kosmiczno-esejowych ilustracji.

Copywright Kasia B.Turajczyk






Komentarze

Popularne posty