Jest dobrze, nie jestem w Gulaku ani obozie koncentracyjnym

Obudziłam się rano w straszliwym hałasie. Grzmiało okrutnie; zimowa burza! Wyjrzałam przez okno; padało  Wszystko wyglądało jak posypane biało-zielono-burawym pieprzem. Mieszanka śniegu, gradu, deszczu, ziemi i trawy. Oczywiście krzyknęłam -" boże co za horror; znowu pada." Wróciłam do łózka, wtuliłam się w kołdrę i naszła mnie refleksja. Ja przecież jestem straszna szczęściara,  jest 10.00 a ja sobie jeszcze leżę w cieple godzin spędzonej nocy. Nie jestem bezdomna, mam co jeść i mam gdzie mieszkać  Nie ma wojny, nie mieszkam w Stalinowskiej Rosji, nie jestem w obozie koncentracyjnym, nikt mnie nie zesłał na Sybir czy tez jak mojego tatę, jego brata i mamę na roboty do Niemiec.
Pada i jest pięknie, ja jestem wolna, tak jak można być wolnym; kondycjonowanym warunkami finansowymi, socjalnymi, rodzinnymi itd. Może nie jest pięknie, jest plucha, zimno i ohydnie mokro. Ale ja nie muszę mieszkać pod gołym niebem, mam trzy swetry na sobie, rękawice na dłoniach  siedzę na specjalnym krześle biurowym i bloguje wędrówki swoich myśli.  

A tutaj parę zdjęć które zrobiłam wczoraj w ogrodzie i z ogrodu: stadnina koni jest w bezpośrednim sąsiedztwie ogrodowym. Biedne konie żyją praktycznie w błocie i na błocie.
 Była dość ładna pogoda.

















Komentarze

Popularne posty