Cos z przeszlosci
Urodziłam się w mieście Łodzi, dwa miesiące za wcześnie, był to czwartek, ostatni dzien maja, było ciepło i słonecznie. Byłam bardzo kochanym i ciepłym dzieckiem, (tak twierdzi moja najukochansza ciocia i moi dziadkowie) upartym, nieposłusznym i poszukującym (moi rodzice). Empiryzm był moją myslą przewodnią w pierwszych moich latach na tej planecie. Musiałam zawsze wszystko sprawdzić sama, wchodziłam więc na drzewa, dachy i płoty i szafy. Jadłam trawę i glisty, niedojrzałe owoce i nawet ‘pchełki” plastikowe i guziki. Topiłam się, upadałam, przewracałam, obijałam, biłam innych, i odmawiałam jedzenia. Podlewałam radio jak kwiaty, i raz podpaliłam nawet choinkę.
Jako artysta zrealizowałam się po raz pierwszy w wieku 4 lat, wykorzystując przy tym bardzo ciekawe medium (owoce i ściany pokoju) i realizując swój projekt przestrzennie i z rozmachem. Mój wybuch artystyczny nie zostal przyjęty entuzjastycznie, i gdybym byla bardziej wpływowa na to co inni sądzą i jak reagują, prawdopodobnie zrezygnowałabym z tej pasji już na zawsze. Na szczęście urodziłam się z ważną cechą, jaką jest odporność na opinie innych, i upartość w realizowaniu swoich celów. Negatywność innych dopinguje mnie do trwania w moich działaniach, przedsięwzięciach, przekonaniach czy upodobaniach.
Nie chciałam chodzić do szkoły i w pierwszej klasie regularnie udawało mi się uciekać ze szkoły. Nasza klasa miała lokal na parterze i poprostu wychodziłam przez okno. Pamiętam, że pierwsze miesiące przepłakałam.
To był koszmar, ta cała szkoła, z dyscypliną, ordynarnymi, agresywnymi rówieśnikami, krzyczącymi i grożącymi nauczycielami. W domu też było piekło, bo odmawiałam przyswajania liter, cyfr, ogólnie wiedzy. Chyba zaczęło się polepszać jak zaczęto chwalić moje rysunki, wycinanki, pierwsze collage. Wreszcie nauczyłam się czytać i otworzył się przede mną nieograniczony świat wiedzy, przeżyć, przeszłości, przyszłości, awantur, przygód. Pokochałam czytanie i książki. Chyba uciekałam w nie, tak jak uciekałam w swoje marzenia.... cdn.
Jako artysta zrealizowałam się po raz pierwszy w wieku 4 lat, wykorzystując przy tym bardzo ciekawe medium (owoce i ściany pokoju) i realizując swój projekt przestrzennie i z rozmachem. Mój wybuch artystyczny nie zostal przyjęty entuzjastycznie, i gdybym byla bardziej wpływowa na to co inni sądzą i jak reagują, prawdopodobnie zrezygnowałabym z tej pasji już na zawsze. Na szczęście urodziłam się z ważną cechą, jaką jest odporność na opinie innych, i upartość w realizowaniu swoich celów. Negatywność innych dopinguje mnie do trwania w moich działaniach, przedsięwzięciach, przekonaniach czy upodobaniach.
Nie chciałam chodzić do szkoły i w pierwszej klasie regularnie udawało mi się uciekać ze szkoły. Nasza klasa miała lokal na parterze i poprostu wychodziłam przez okno. Pamiętam, że pierwsze miesiące przepłakałam.
To był koszmar, ta cała szkoła, z dyscypliną, ordynarnymi, agresywnymi rówieśnikami, krzyczącymi i grożącymi nauczycielami. W domu też było piekło, bo odmawiałam przyswajania liter, cyfr, ogólnie wiedzy. Chyba zaczęło się polepszać jak zaczęto chwalić moje rysunki, wycinanki, pierwsze collage. Wreszcie nauczyłam się czytać i otworzył się przede mną nieograniczony świat wiedzy, przeżyć, przeszłości, przyszłości, awantur, przygód. Pokochałam czytanie i książki. Chyba uciekałam w nie, tak jak uciekałam w swoje marzenia.... cdn.
Komentarze
Prześlij komentarz