Gosc dnia - Gosia Stebart: dzieci, statystyka i kot srajacy na puszczy
Gosia napisala: "do badan statystycznych o pogladach dzieci na czystosc- osobiscie nie znosze smrodu, zdarza mi sie nie odkurzyc czy zostawic rozwalone ubrania po calym pokoju ale jak mam w nim spedzic min godzine najpierw musze wzglednie sprzatnac bo sie dusze. gnijace reczniki uwazam za cos odrazjacego to samo z plesniejacymi resztkami jedzenia czy dwudniowymi brudnymi naczyniami (!). podkreslam ze jestem osoba ogolnie leniwa i podobno malo pomocna (czego mi wstyd i staram sie to w miare mozliwosci zwalczyc!)- ale nie wyobrazam sobie zyc w BRUDZIE- czasem trzeba posprzatac dla zaspokojenia wlasnego poczucia estetyki nie mowiac juz o pozostalych domownikach. brud jest oble?ny i odrazajacy!"
Zacytowalam to bez jej pozwolenia, ale napisala, ze do badan statystycznych sie przylacza, wiec chyba sie nie pogniewa....
Gosiu, chyba mi wybaczysz :-))
Gosia jest szalenie mila, inteligentna i zwariowana nastolatka...jak byla dzieckiem to rodzice podobno ja mna straszyli....naprawde nie wygladam jak wiedzma czy baba jaga na miotle.. kiedys na nia nakrzyczalam jak byla mala, bo byla strasznie rozkapryszona i rozpieszczona.....miala okolo 6 lat i nic nie chciala jesc..co nie byloby problem;
uwazam, ze jesli dziecko nie chce jesc to nie chce i jest OK.
Ale z nia tak nie bylo, dziobnela nalesnik widelcem, zrobila mine jakby nagle zamiast nalesnika znalazla g... na talerzu i stwierdzala, prosze mi podac co innego a jej .................. mamusia
(......= kazdy sam sobie moze wstawic dowolnie przymiotnik/ ki. Jestem tchorzem i nie napisze co myslalam wtedy o Olence, bo Olenka by sie na mnie mogla pogeniwac, a ja ja bardzo lubie i nie chce, zeby sie na mnie gniewala) biegala jak kot ze sraczka starajac sie dogodzic Gosi.
Pamietam, ze zastanawialam sie gleboko, kto jest tutaj ofiara, a kto jest katem w tej grze. Ale naszczescie Olenka przestala miec rozwolnienia, Gosia ma rzadziej juz mine "kota srajacyego na puszczy" (to cytat pozyczony od Michala Junoszy-Cieslinskiego). A nawet powiem, ze prawie juz w ogole zatracila ten oryginalny sposob ekspresji.
Zacytowalam to bez jej pozwolenia, ale napisala, ze do badan statystycznych sie przylacza, wiec chyba sie nie pogniewa....
Gosiu, chyba mi wybaczysz :-))
Gosia jest szalenie mila, inteligentna i zwariowana nastolatka...jak byla dzieckiem to rodzice podobno ja mna straszyli....naprawde nie wygladam jak wiedzma czy baba jaga na miotle.. kiedys na nia nakrzyczalam jak byla mala, bo byla strasznie rozkapryszona i rozpieszczona.....miala okolo 6 lat i nic nie chciala jesc..co nie byloby problem;
uwazam, ze jesli dziecko nie chce jesc to nie chce i jest OK.
Ale z nia tak nie bylo, dziobnela nalesnik widelcem, zrobila mine jakby nagle zamiast nalesnika znalazla g... na talerzu i stwierdzala, prosze mi podac co innego a jej .................. mamusia
(......= kazdy sam sobie moze wstawic dowolnie przymiotnik/ ki. Jestem tchorzem i nie napisze co myslalam wtedy o Olence, bo Olenka by sie na mnie mogla pogeniwac, a ja ja bardzo lubie i nie chce, zeby sie na mnie gniewala) biegala jak kot ze sraczka starajac sie dogodzic Gosi.
Pamietam, ze zastanawialam sie gleboko, kto jest tutaj ofiara, a kto jest katem w tej grze. Ale naszczescie Olenka przestala miec rozwolnienia, Gosia ma rzadziej juz mine "kota srajacyego na puszczy" (to cytat pozyczony od Michala Junoszy-Cieslinskiego). A nawet powiem, ze prawie juz w ogole zatracila ten oryginalny sposob ekspresji.
no nie wiem.... moze powinnam pobierac jakies oplaty za cytowanie moich textow =P lol a tak na serio to pewnie ze sie nie pogniewam!! w sumie byloby to bez sensu. ale az nie chce mi sie wierzyc ze chodzilo o nalesniki!! to niemozliwe- ja KOCHAM nalesniki i jak pamiecia siegam kochalam. co prawda starzeje sie coraz bardziej i coraz blizej siegam pamiecia wiec jest to mozliwe. w kazdym razie w mojej swiadomosci przetrwaly owe nalesniki jako surowki- slyszalam wersje ze Ciocia Kasia nie tolerowala niejedzenia surowek a ja do dzis mam z nimi problemy czasem. ale Ciocia Kasia byla tez bardzo kochana i wyrozumiala- i mimo ze nie chciala mi oddac swojego kolorowego spiewajacego pajacyka (ktorego dostala od synow- o ile pamietam dobrze) to niedlugo potem przyslala mi obrazek z owym pajacykiem, amsterdamskimi domkami i kolejka na szynach ktory mam do dzis. tak jak do dzis pewnie mam gdzies w zapasie ow oryginalny sposob ekspresji, ale jako osoba troszeczke (!!) bardziej swiadoma i myslaca staram sie go ostrozniej dozowac i zachowywac na spocjalne okazje.
OdpowiedzUsuńjestem pod wrazeniem ze juz udalo mi sie dobrac do komentarzy!!
buziaki gosia =*
ps stasiu pozdrawia serdecznie
i jim'a tez